Strony

2009-12-26

"Powrót do przyszłości"

Jednym z absolutnie najważniejszych tegorocznych prezentów gwiazdkowych jest box z wszystkimi częściami "Powrotu do przyszłości". Nie obchodzi mnie, że to może komedia, albo może film dla dzieci, że nie żadne wychuchane ambitne kino, i że w ogóle O CO CHODZI (?????). Wszystkie części znam na pamięć, i wszystkie theme songi, jak nie na pamięć, to tak ogólnie. Jest to niezobowiązujący film, który nieodmiennie mnie bawi (w bardzo prosty, nieskomplikowany sposób), a ja zazwyczaj lubię, gdy właśnie na tym film się kończy. Na tym, że jest jedynie filmem.

Inną kwestią, mocno nostalgiczną, jest fakt, że "Powrót do przyszłości" stanowi i dla mnie powrót do, jeżeli nie dzieciństwa, to przynajmniej młodocieństwa, tudzież pacholęctwa. Powrót do czasu kiedy żyło się od przerwy świątecznej do ferii i od ferii do wakacji. Więc tak, sentymenty.

W ogóle to mam awersję do filmów i rzadko je oglądam. Jest parę takich tytułów, które przejęły mnie do kości, ale nie bardzo do nich wracam (Raczej nigdy). Teoretycznie czegoś mnie one nauczyły, ale w praktyce czuję się przez nie raczej ograbiona. Dlatego zawsze wolę filmy, które nie próbują być czymkolwiek więcej jak tylko zbiorowiskiem scen, które są dobre. Jak "Pulp Fiction" na ten przykład.

Ale z książkami to już jest zupełnie inaczej.

Box jest metalowy, szpanerski mocno, sobie go frontem na półeczce ustawię. Nie wiem tylko, czy znajdę miejsce w całym tym moim bałaganie. Jeżeli chodzi o jakość, wszystkie części są naprawdę dobrze oczyszczone i cyfrowo okiełznane. Box zawiera dodatkowe DVD z różnego rodzaju smaczkami w stylu usunięte sceny i wywiady. Kiedy je oglądałam z bratem czułam się chłopczyńsko. Zatęskniłam za nakręcanymi autkami.

Polecam wszystkim tym, którzy do dziś pamiętają, do czego może doprowadzić zakłócenie kontinuum czasoprzestrzennego i którzy wiedzą jak wygląda kondensator strumienia.

Brak komentarzy: