Strony

2011-02-24

"Their Eyes Were Watching God" Zora Neale Hurston

Kolejny tytuł należący do kanonu amerykańskiej literatury, który w Polsce jest kompletnie nieznany, m.in dlatego, że tłumaczenia brak. Oh well, bywa. Książka, napisana w 1936 i wydana rok później, została "ponownie" odkryta w latach 70-tych inspirując takie afroamerykańskie pisarki jak Alice Walker i Toni Morrison.

Ta niewielkich rozmiarów lekturka opisuje historię Janie Crawford, czarnej kobiety poszukującej miłości, szczęścia, a przede wszystkim, samej siebie. Odnajduje ona to wszystko w trzecim z kolei małżeństwie z dużo młodszym od siebie mężczyzną o ksywce Tea Cake. Podczas trwania poprzednich dwóch związków, główna bohaterka tylko uczy się czym miłość nie jest oraz, że, zżynając z Kundery, "życie jest gdzie indziej." Tea Cake jest odmianą, zabiera Janie w różne miejsca, uczy ją jak cieszyć się życiem. Jest nieprzewidywalny, zawsze pogodny. Toteż bohaterka opuszcza swój dom, niegdyś zamieszkały także przez jej męża - burmistrza, któremu się ostatecznie zmarło, i przenosi się ze swoją wyczekaną prawdziwą miłością na bagna Everglades (bo akcja ogółem toczy się w stanie Floryda).

Oczywiście, jak to bywa w tej smutnej literaturze, cała historia nie kończy się dobrze. Bo tak nie może być, że kobita sobie robi co chce, lekceważy zdanie społeczności w temacie swojego zamążpójścia i zarządzania spadkiem, i idzie w tango z jakimś tam facetem, który jest nikim, bo przecież nic nie ma! Co gorsza, Janie dąży do spełnienia swoich marzeń, i one nawet do pewnego stopnia spełniają się, ale to nie daje jej praw do happy endów. Zastanawiałam się nad tym ogólnym "problemem madame Bovary", gdzie każdy bohater próbujący "wyjechać za linię" dostaje okrutnie po łapach od losu. Tak jest zawsze! Ale z drugiej strony, jeżeli byłby ten happy end, książka automatycznie stałaby się w pewnym sensie... mniej wartościowa. Mniej realna? Bez wiarygodnej konkluzji?

To trochę przykre. Czy sztuka naśladuje życie, czy na odwrót? Dostaniemy po tych łapach, czy nie, sięgając po więcej? Mam jeszcze dużo lat (ups, chyba), żeby się tego dowiedzieć.

Jako że jestem ogromną fanką szeroko pojętego "stylu" i przywiązuję ogromną wagę nie tyle do tego o czym jest książka, ale do tego jak jest napisana, nie mogłam nie docenić bardzo specyficznego języka tej powieści. Przede wszystkim, bohaterowie mówią tutaj afroamerykańskim dialektem angielskiego, Ebonics, który jest niesamowicie wiernie, że się tak wyrażę, "stranskrybowany" na karty książki i miałam dużo frajdy czasami odczytując te fragmenty na głos, chociaż nie zawsze płynnie ;) Autorka narrację prowadzi już standardowym angielskim, ale sam sposób obrazowania pozostaje dość niesamowity. Jest coś w zdaniach Hurston, co przypomina modernistyczną poezję. Są krótkie, proste, ale można je zobaczyć, czasami powąchać, czy posmakować. Niektóre fragmenty to prawdziwe perełki, małe prawdy wyrażone w nieskomplikowany sposób.

Głównie dla zasmakowania tego jedynego w swoim rodzaju obrazowania polecam (niestety tylko tym na razie, którzy znają angielski) lekturę "Their Eyes Were Watching God", ale nie tylko. Mimo iż ta historia nie wstrząsnęła jakoś specjalnie moim światem, to jest w niej coś nieuchwytnego, jak promienie słońca... ich kolory to żółty? pomarańczowy? biały? I jak je zatrzymać?

Nie wiadomo. Ale dobrze, ciepło, kiedy są. Ze szczęściem chyba jest tak samo.

5 komentarzy:

papierowa latarnia pisze...

lubię takie książki, takie które w zasadzie nie są specjalnie odkrywcze ale po których pozostaje miłe uczucie i mimo wszystko wnoszą coś w nasze życie :)

pani Katarzyna pisze...

Bo też taka ta książka jest - herbata z miodem + cytrynowy muffin. Ale nie w znaczeniu "słitaśna" i "przytępiająca" ;)

Literynka pisze...

Czytałam ostatnio o tej książce i jej autorce ciekawy esej Zadie Smith (w ,,Jak zmieniałam zdanie"). Wygląda na to, że Hurston wywiera jakiś wpływ także na pisarki z młodszych pokoleń.

pani Katarzyna pisze...

Tak, też go czytałam, z tym że jeszcze przed przeczytaniem książki. Może powinnam się wgłębić w ten esej ponownie?

magda.zuziak@op.pl pisze...

Powiedzcie proszę, gdzie można znaleźć tę książkę. Chcę ją przeczytać, ale nigdzie nie ma do niej dostępu. Będę bardzi wdzięczna za pomoc