Strony

2011-01-02

Muzyczne smaczki z roku 2010.

Książkowego podsumowania w tym roku nie sporządzam, ponieważ bloga regularnie prowadzę dopiero od listopada. Co prawda przez cały rok dodawałam książki na GoodReads i oceniałam, ale bez jakichś bardziej rozwiniętych recenzji, a nie chcę się opierać na "gwiazdkach" w swoich rankingach ;) Jak dobrze pójdzie, chętnie sporządzę takie książkowe podsumowanie za rok...

Tymczasem chciałam jakoś sensownie, ale niezbyt rozwlekle, ogarnąć ten rok muzycznie. Wybrałam 5 najlepszych piosenek tego roku, każda z konkretnych (czyli wymyślonych przeze mnie) kategorii.

Kategoria: piosenka wykonana przez plumkające na gitarze dziewczę śpiewające o smutnych rzeczach, ale w miarę żywo:

Sarah Jaffe - "Better than Nothing"

Sarę lubię nie tylko za to, że jest w moim wieku (prawie co do dnia), ale także za niewiarygodną zdolność do brzmienia inaczej od innych plumkających na gitarze i fortepianie dziewcząt, pomimo stosowania tych samych środków. Jej wokal jest mocny, jednocześnie brzmi tak jakby jej na niczym nie zależało. To co niepozorne potrafi przekuć w monumentalne, to co na pozór ugładzone w bezkompromisowe i szczere. Ten utwór idealnie to obrazuje. Mam nadzieję, że przy następnych płytach (W tym roku wyszła jej pierwsza), pozostanie Sarą Jaffę, i nie przeistoczy z jedną z tych innych tonących w morzu kobiecych singerek songwriterek, których czasem nie odróżniam od siebie.




Kategoria: piosenka wykonana przez plumkającego na gitarze faceta, który na dodatek dobrze wygląda:
The Tallest Man on Earth - "The Wild Hunt"

Tak naprawdę jakakolwiek piosenka z "The Wild Hunt" byłaby dobra jako reprezentacyjna i zabijająca swoim prostym, folkowym geniuszem. Jest to dla mnie płyta roku i jedno z muzycznych odkryć życia. To taka muzyka, która sprawia, że czuję się dobrze sama w sobie. Słuchanie jej przypomina odkrycie po kilkugodzinnej wędrówce w śniegu i ciemnościach chatki w lesie, w której pali się pozytywne, ciepłe światło. Poza tym tak rzadko dzisiaj o głos równie niepowtarzalny... Tak, tak. Jestem zauroczona.




Kategoria: piosenka do baunsów:
Yeasayer - "Rome"

Yeasayer mieli jednak lepszą płytę pierwszą, "All Hour Cymbals", i nie jestem zbyt oryginalna mówiąc to. Ale płyta z tego roku ma jednak kilka utworów, które są wyjątkowe, do nich zalicza się właśnie "Rome". Nietypowe aranżacje, tuziny dźwięków i motywów atakujących znienacka. Zupełne szaleństwo, a jednak oswojone, przemyślane. Sposób śpiewania także jest bardzo nietypowy, co również odzwierciedla ta piosenka. Rzadko słucham muzyki tak żywej, bo wydaje mi się, że w tej "dziedzinie" ciężko o rzeczy dobre. Że łatwiej znaleźć ambitnych smutasów, niż wesołków ;)




Kategoria: utwór zaliczany do jakiegoś dziwnego gatunku zwanego 'neoklasycznym', a w rzeczywistości są to po prostu muzyczne doły z przodującym udziałem skrzypiec i fortepianu:
Max Richter - "Infra 5"

Właściwie mogłabym tę kategorię nazwać Max Richter. On nie tylko powinien zwyciężać we wszystkich kategoriach, ale i być kategorią samą w sobie. Wielbię jego muzykę od paru dobrych lat i wciąż nie mogę uwierzyć, że to się DZIEJE, że ta muzyka żyje i że ja, taka mróweczka, mogę sobie ją puścić i ona dla mnie gra. Smutek w czystej postaci, przeszłość w formie absolutnej, kołdra z nostalgii, wieczna jesień. A "Infra 5" chyba najdobitniej to wyraża z całego nowego albumu. Polecam dla wywoływania dogłębnej egzaltacji.




Kategoria: utwór do spania:
Eluvium - "Cease to Know"

Słucham bardzo dużo takiej sennej muzyki, przez wytrawnych znawców zwanej muzyką ambientową. ;) Eluvium samo w sobie w zasadzie pasuje również do poprzedniej kategorii, ale na tegorocznym albumie mniej fortepianu niż na poprzednich (Zresztą i tak nikt z Maxem Richterem nie da rady wygrać). "Cease to Know" daje niesamowite poczucie okiełznania i opisywania czasu, który jest, ale nie upływa. Który jest tak naprawdę wyobrażeniem, a nie faktem realnym. Który temat mógłby być lepszą kołysanką?




Jeżeli ktoś byłby z jakichś względów zainteresowany jakie albumy, moim zdaniem, były najlepsze w roku 2010, może zajrzeć tutaj.

2 komentarze:

insider pisze...

Dziękuję za Maxa Richtera - "Infra 5".
Dźwięki zachęcające do dalszych poszukiwań

pani Katarzyna pisze...

Polecam szczególnie pierwszą płytę - "Memoryhouse" :)