Strony

2011-10-28

O amerykańskim wydaniu "1Q84" i o innych radościach książkowego mola

Pamiętam, że nie mogłam się latem tego roku nadziwić, że w Stanach jeszcze ani jeden z tomów 1Q84 Murakamiego w angielskim tłumaczeniu nie ujrzał światła dziennego. Przecież wszystkie jego inne książki, w ślicznym wydaniu, można znaleźć w każdej księgarni? Więc chyba jest na Murakamiego w USA jakiś tam popyt? Tak to sobie rozmyślałam. Tymczasem jakieś pare tygodni temu serfuję po Amazonie, a tutaj BACH zapowiedź - 25 października wychodzi 1Q84 - WSZYSTKIE CZĘŚCI W JEDNYM TOMIE! Tłumaczem jak zwykle jest Jay Rubin. Podrapałam się po głowie, pomyślałam ponownie nad Murakamim i jego mega-opusie, i powyszukiwałam wydania tej książki w innych krajach. Wszystkie te, które widziałam, szwedzkie, rosyjskie, chińskie, no i z tego co pamiętam także japońskie, były w trzech tomach.

Muszę przyznać jednak, pomimo tego, że być może zamysłem Murakamiego było wydanie tej powieści w trzech tomach, wstrzemięźliwe podejście amerykańskiego wydawnictwa (Knopf) bardzo mi zaimponowało. Bo nie ukrywam, że zawsze uważałam ten pomysł z trzema częściami za denerwujący (a może też i durny po prostu). A tu proszę - jeden elegancki tom - 944 strony. Poza tym całość w jednym tomie jest zwyczajnie tańsza. Oryginalna cena to 30 dolarów (~90 złotych), a na Amazonie można dostać ją za $16. Ale to już taka specyfika Amazona. Wydanie jest zresztą w twardej oprawie, prześliczne, z niezwykłą obwolutą. W Muzie natomiast wszystkie części kosztują ~130 złotych. Jak mamy jakiś upuścik w księgarni, to może być i odrobinę mniej.

Jedyne co jest lekko irytujące w tej całej sprawie, to to, że pierwszy tom 1Q84 już czytałam. Ale to nic, i tak planuję obecnie zakupić amerykańskie wydanie i przeczytać tę pierwszą część jeszcze raz. Właściwie to muszę się pospieszyć z decyzją, bo Amazon w każdej chwili może zmienić zdanie co do 16 dolarów ;)


Ponadto, czerpię z radości jakie daje nabywanie darmowej (lub prawie darmowej) klasyki na Kindle'a, więc ściągnęłam sobie pełen dorobek Charlotte Brontë i zaczęłam czytać Shirley, bo widzę, że wyszło polskie wydanie, a pani Katarzyna nie może zostać w tyle za innymi polskimi molami! Dziewiętnastowieczna angielszczyzna trochę czasami obciąża zwoje mózgowe, ale to kwestia przyzwyczajenia. Czekam też na polskie recenzje tej powieści.


A w ogóle to ostatnio kupiłam sobie nowego i nagrodzonego (Man Booker Prize) Juliana Barnesa - "The Sense of an Ending" (też zresztą wydana przez Knopf). Zamierzam przeczytać zaraz po skończeniu jednej z kilku rzeczy, które czytam obecnie, bo jestem ogromnie ciekawa. Mam jakieś niesamowicie dobre przeczucia, co do tej książki.


2 komentarze:

Chihiro pisze...

W Indiach też wydano całą trylogię Murakamiego w jednym tomie, a ja nabyłam wcześniej wersję brytyjską - dwa pierwsze tomy w jednej książce, a trzeci tom osobno. Nie wiem, czy moje nadgarstki wytrzymałyby trzymanie wszystkich trzech w jednej książce...
A "The Sense of an Ending" lada dzień przeczytam, mój ukochany zachwala mi bardzo i nie chce nic a nic zdradzić, podobno zdradzenie treści psuje przyjemność czytania. Hmmm...

pani Katarzyna pisze...

"The Sense of an Ending" przeczytałam już jakiś czas temu, ale wpisu o tym nie skonstruowałam i pewnie nie skonstruuję. Dla mnie, to jedna z tych książek, które niesamowicie się czyta, ale o których bardzo trudno coś sensownego napisać, żeby nie popaść w wyświechtane mądrości. Polecam bardzo :)