Strony

2012-02-13

"The Mixquiahuala Letters" Ana Castillo

The Mixquiahuala Letters to krótka książeczka autorstwa meksykańsko-amerykańskiej autorki, Any Castillo. Wcześniej udało mi się przeczytać inną jej książkę, trochę obszerniejszą, So Far from God, gdzie pisarka za pomocą realizmu magicznego rozprawia się z codziennością małego miasteczka w stanie Nowy Meksyk. Letters jednak różnią się pod względem proporcji poruszanych problemów. Podczas gdy, tak jak So Far, utwór ten eksploruje tematykę scalania wielu tożsamości - meksykańskiej, indiańskiej, amerykańskiej, w jedną, to przede wszystkim królują w nim przemyślenia natury feministycznej.

Na narrację The Mixquiahuala Letters składa się wyłącznie czterdzieści listów napisanych przez Teresę do Alicii. Żaden z listów nie jest datowany, a z tekstu można wynieść, że ich kolejność nie jest chronologiczna. Konstrukcja jest ukłonem w stronę Cortázara, gdyż listy można odczytywać w trzech kolejnościach: dla konformisty, cynika i Kichota. Autorka dodaje jednak, że wielbiciele krótkich form literackich mogą po prostu czytać listye po kolei, tak jak są w książce zamieszczone i ponumerowane. Poszłam więc na łatwiznę i tak właśnie zrobiłam, chociaż kusiła mnie kolejność dla cynika. O moim wyborze zadecydował jednak fakt, że każda z tych kolejności wykluczała niektóre listy, a ja chciałam przeczytać całość.

Ana Castillo jest nie tylko powieściopisarką, ale także, a może przede wszystkim, poetką. Staje się to dość widoczne, gdy czytelnik bliżej przyjrzy się formie jaką listy przyjmują - okazjonalnie podzielone na wersy, jak wiersze, czasem akapity rozpoczynają się bliżej prawej strony kartki, pojedyncze słowa przenoszone są do nowej linijki, brakuje kropek. W całym tekście, angielskie słowo „ja”, „I”, pisane zawsze dużą literą, tutaj jest z małej, nawet jeżeli rozpoczyna zdanie. Poetyckość tej prozy nie opiera się jedynie na formalnych rozwiązaniach tego typu. Opisy, głównie przeżyć wewnętrznych, ale także otoczenia obu kobiet, są często gęste od zaskakujących porównań i epitetów.

Pomimo niechronolignie przedstawionej fabuły, można na temat życia oraz związku Teresy i Alicii wysnuć następujące wnioski: Obie są dobrymi, wieloletnimi przyjaciółkami po przejściach; Teresa jest Amerykanką meksykańskiego pochodzenia, poetką i pisarką (wierzę, że alter ego autorki), Alicia jest również Amerykanką, już bez iberoamerykańskich korzeni, zagubioną, bardzo szczupłą i długowłosą artystką. Poznały się w stolicy Meksyku podczas warsztatów poświęconych meksykańskiej kulturze. Jakiś czas później (Rok? Pięć lat?) odbywają podróż do Meksyku ponownie, wdają się w dziwne romanse z mężczyznami, a ich znajomość przechodzi raz po raz prawdziwą próbę. Ostatnie listy natomiast podsumowują to, co wydarzyło się w życiu obu kobiet przez kilka ostatnich lat (kiedy, wnioskuję, obie mają po trzyzieści, bądź trzydzieściparę, lat), żadna z nich nie może poszczycić się osiągnięciem pełni szczęścia, co prawdopodobnie ich nie rozczarowuje i nie dziwi, gdyż żadna nigdy nie wierzyła w jej osiągnięcie.

Zarówno Teresa i Alicia próbują się odnajdywać w kolejnych związkach z mężczyznami, pomimo dużej dozy asertywności, zwłaszcza w przypadku Teresy, wiele lat zajmuje im zrozumienie w jaki sposób można żyć wyłącznie sobą i dla siebie. Teresa wielokrotnie dzieli się w listach refleksjami o tym, jak obie zresztą wiedzą, kończy się życie wielu kobiet, początkowo zakochanych, zbyt późno odkrywających, że życie z tym, kogo wybrały jest nie do wytrzymania:

Po jakimś czasie przyzwyczaja się do zaniedbywania siebie jeszcze gorzej niż on. Jej paznokcie są poobgryzane do samych kłykci. Zapomina o jedzeniu, albo je, kiedy nie jest głodna. Jej kłopoty z zasypianiem czynią jej twarz obwisłą niczym kufa starego psa. Ma dwadzieścia sześć lat. (tłum. moje)

Takie przemyślenia i wnioski, to nie jedyne manifesty feministyczne. Podczas wyprawy przyjaciółek do Meksyku, muszą one wiele razy bronić swojego prawa do tego, czym są – podróżującymi, młodymi kobietami, które chcą dowiedzieć się podczas podróży jak najwięcej o sobie samych. Spotykając mężczyzn często muszą umieć wybrnąć z definicji tychże na temat „kobiet wyzwolonych,” zazwyczaj uciekając się jednak do sztuczek i kłamstw. Jednocześnie, mimo iż czasami decydują się nawiązać bliższą znajomość z danym mężczyzną, szybko zauważają, że do niczego ona nie prowadzi.

Jest to pełnokrwista opowieść o przyjaźni niewyidealizowanej, o dorastaniu na przekór oczekiwaniom innych, o niezmordowanym poszukiwaniu siebie. Ana Castillo posiada dość niezwykły styl oraz poczucie humoru. Mam nadzieję przeczytać więcej jej książek, poezji, jak również i feministycznych esejów.

Brak komentarzy: