Strony

2012-02-27

"Cesarzowa" Shan Sa

Cesarzowa to fabularyzowana biografia chińskiej cesarzowej Wu Zetian, jedynej kobiety, której udało się rozpocząć własną dynastię. Żyła ona w latach 624-705 n.e., należy więc założyć, że jest to dzieło o wiele bardziej fabularyzowane, niż biograficzne, chociaż Shan Sa spędziła aż trzy lata, aby dowiedzieć się ze źródeł i opracowań o władczyni i jej czasach jak najwięcej.

Książkę, a więc i biografię cesarzowej, z łatwością można podzielić na trzy części. W pierwszej zapoznajemy się z dzieciństwem i wczesną młodością Światłości, bo tak ma na imię przyszła monarchini, oraz o tym, jak żądna przygód dziewczynka trafia do Zakazanego Pałacu, gdzie 10.000 pięknych, bogatych, utalentowanych kobiet czeka na łut szczęścia, kiedy to Cesarz być może właśnie ją wybierze na swoję konkubinę, albo kolejną żonę. Druga część to związek z nowy Cesarzem, synem tego, któremu Światłość została początkowo przypisana. Najpierw staje się jego konkubiną i przypieczętowuje swoją pozycję rodząc mu dwóch synów, podczas gdy prawowita małżonka nie może zajść w ciążę. Bystra, pragmatyczna, ale i okrutna, Światłość razem z mężem pracuje nad tym, aby upartą radę cesarską zmusić do uznania abdykacji dotychczasowej cesarzowej, by następnie samej zasiąść obok swojego męża jako Pani Nieba i Ziemi. Intrygi, samobójstwa, reformy i zmiany przeprowadzane sprytnie, czy okrutnie, a wszystko po to, by zyskać więcej władzy lub utrzymać się na swoim miejscu – z tego głównie składa się część środkowa. Ostatnia natomiast przedstawia cesarzową jako już starszą kobietę, czczoną władczynię, uwielbianą przez poddanych i cenioną przez cesarskich doradców za swoją mądrość, rozwagę i pracowitość. Ostatecznie, jako już naprawdę schorowana i zmęczona staruszka, zostaje odepchnięta od władzy przez swoich siostrzeńców i dzieci.

Nie należy zapominać o namiętności, która jest najważniejszym pilarem tej powieści. W zasadzie każda przedstawiona w niej postać na namiętość „choruje” i często przez nią właśnie kończy swe życie. Zazdrość o kochanków jest na cesarskim dworze taką samą trucizną, jak zazdrość o władzę. Przypuszczam, że niektóre, dość obfite, opisy igraszek cesarzowej z mężczyznami, jak i kobietami, w tym własną siostrą, mogłyby przyprawić nawet średnio pruderyjne osoby o rumieniec, albo chociaż uniesioną brew.

Język Shan Sy jest dostatecznie gęsty i elokwenty by opisać przepych chińskiego dworu. Taniec przymiotników z rzeczownikami w tej powieści musi być pewnego rodzaju zapisem dwóch melodii wygrywanych na cytrze i bambusowym flecie, które tak często pojawiają się pod koniec powieści. Na pewno w tak obrazowych opisach, pełnych koloru i zapachu, pomaga autorce jej talent malarski. Pomimo mojego podziwu dla języka i stylu powieści, muszę jednak przyznać, że okazjonalnie mnie on nudził i przybijał. Nie wiem też, czy podczas czytania kiedykolwiek choć trochę polubiłam główną bohaterkę, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że to postać sztampowa, przewidywalna, czy papierowa. Na pewno w jakiś sposób udziela się czytelnikowi jej niezwykła siła – kombinacja wierzeń buddyjskich, sztywnego pojęcia honoru, rozsądku i prób zrozumienia miłości, ale i rozczarowują, nawet jeżeli są zrozumiałe, biorąc pod uwagę dworskie intrygi, jej okrucieństwo i nieufność.

P.S. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, jak otagować tę powieść, gdyż Shan Sa jest Chinką zamieszkałą we Francji i piszącą po francusku. Wrzuciłam ją więc i do literatury chińskiej i do literatury francuskiej. To nie pierwszy tego typu dylemat, który mam, i na pewno nie ostatni.

6 komentarzy:

Ewa pisze...

Lubię styl Shan Sy i miejsca, które u innych autorów pewnie by mnie nudziły, u niej pochłaniam dosłownie. Jej opisy są takie baśniowe, poetyckie, jakby nienamacalne, duchowe. Nie jestem fanką poezji, wolę raczej prozę i to mocno osadzoną w realiach, ale Shan Sa mnie urzekła.
Cesarzowej jednak nie czytałam, bo myślałam, że jest o Cisi, a po książce Buck nie miałam ochoty znów na opowieść o niej. Ale skoro to o cesarzowej Wu...

pani Katarzyna pisze...

No tych cesarzowym jest od groma! U mnie w kolejce czeka "Cesarzowa Orchidea" Anchee Min i też się zastanawiałam kiedyś, czy to znowu nie o tej samej cesarzowej znowu będzie, ale na szczęście to o innej (o tej, o której wspominasz właśnie ;)). Też by mi się nie spieszyło do czytania kolejnej fabularyzowanej biografii o tej samej osobie, jakkolwiek by ta postać była ciekawa.

Chihiro pisze...

Nie chcesz przypadkiem przyłączyć się do wyzwania "Literatura w Azji, Azja w literaturze"? http://literaturawazji.wordpress.com/
Nigdy nic nie czytałam Shan, choć wielokrotnie miałam zamiar. Ale zaczęłabym chyba od innej jej książki, może od "Dziewczyny grającej w go"? Zamierzasz jeszcze sięgać po książki tej pisarki?
A problem tagowania tego typu autorów jest mi też dobrze znany, z reguły zaliczam do wszystkich możliwych szufladek, bo krzywdzące jest pominięcie którejś.

pani Katarzyna pisze...

Do wyzwania właśnie dołączyłam! Dziękuję za link :) Widzę, że to coś nowego, bo ostatnio rozglądałam się za jakimiś nowymi tegorocznymi, wyzwaniami i nic mi nie podchodziło, a tu proszę!

Tak, najprawdopodobniej, jeśli już, to właśnie przeczytam jej "Dziewczynę grającą w go". Zdaje się, że to krótsza książka, więc nawet jeśli autorka operuje tam stylem równie gęstym, to nie powinnam się nawet chwilowo nudzić.

litera pisze...

Shan Sy czytam aktualnie "Nagą cytrę" - język poetycki, malowniczy wręcz, historia prowadzona dwutorowo, dodatek baśniowości... podoba mi się:) I podpiszę się pod radą Chihiro, warto dopisać ją do obu kategorii: zarówno literatura chińska, jak i francuska - choć ja nazwałabym ją pisarką francuską chińskiego pochodzenia, choćby z tej racji, że nie pisze po chińsku swych powieści.

Pozdrawiam ciepło!

pani Katarzyna pisze...

Przeczytałam już kiedyś jakąś bardzo pozytywną recenzję "Nagiej Cytry" w blogosferze i Twoje wrażenia potwierdzają, że to musi być niesamowita lektura. Jeśli "Dziewczyna grająca w go" by mnie urzekła, to pewnie właśnie po ten tytuł sięgnęłabym w następnej kolejności.

Na razie wrzuciłam książkę do puli obu literatur, ale czuję, że powinnam przejrzeć moje wcześniejsze lektury w postach pod tym względem i je trochę ponaprawiać i, jak mówi Chihiro, pozaliczać do wszystkich możliwych szufladek, kiedy wystąpi taka konieczność.

Pozdrawiam również :)