"Biedny nasz nieoszacowany phofesoh chhonicznie chohy na nieuleczalny wymiot" - mistrz Gombro
2010-11-10
"Fear of Flying" Erica Jong
Bohaterka tej książki jest bardziej pretensjonalna ode mnie, co jest niezwykłe. Ale nie ma to znaczenia, gdyż ta powieść i tak jest fenomenalna. Jedna z tych, które ratują życie, jeżeli tylko im na to pozwolić.
A nie każdy może dać jej wejść na głowę, bo może go będzie raził język, może, tak zwana, "postawa bohaterki", może fakt, że powieść nie opiera się w zasadzie na jakiejś niezwykłej fabule.
Kobieta opowiada o swoim życiu i zastanawia się co z nią nie tak, że zawsze czuje się winna i zawsze potrzebuje być kochana. W pogoni za jakimś nieokreślonym mężczyzną, który ją wybawi. Żeby nareszcie, w końcu, wpaść na to, że najważniejsze, to nie potrzebować NIKOGO. Wydaje się proste w teorii, ale jak ciężko osiągnąć taki stan w rzeczywistości.
Przed rozpoczęciem lektury, drogie Panie (bo co tam Panowie myślą, jak to czytają, to któż to może wiedzieć?), należy porzucić wszelkie nadzieje; wszystkie wstydliwe fantazje, samooszukiwanie się, bezpieczna wizja przyszłości, wszystko to Erica Jong rozdziobie na kawałki, wywali wronom na pożarcie. Nie ma, że boli. Bo najgorsze to przyglądać się sobie poprzez oczy bohaterów własnych fantazji, poprzez oczy mężów i rodziców (związek z rodziną także jest szeroko dyskutowany), byłych kochanków i sióstr. I w efekcie zupełnie stracić kontakt z samą sobą.
Dużo tu też o pisarstwie, o spełnianiu się pisząc. O ucieczce w pisanie (jak również i czytanie). Bohaterka ostatecznie właśnie pisanie rozumie jako narzędzie, dzięki któremu może nawiązać ze sobą kontakt, wystarczyć sama sobie. To jest tylko jej na zawsze. Jej praca.
Lektura ta wpasowała się idealnie w moje życie. Bo jestem obecnie w jednym z tych schyłkowych, kiedy nie wiadomo co ze sobą zrobić (Zresztą w książce gdzieś tam napisane jest "your twenties are as screwed up as your teens"). "Fear of flying" bije po twarzy, ale jak dobrze potem się dochodzi do siebie. Na przykład w wannie z gorącą wodą rozmyślając o poezji bez, nawet w wyobraźni, liczenia się z niczyim zdaniem, bez chęci przypodobania się jakimkolwiek fantazjom, bez dopasowywania się do wizji siebie jako kochanki, żony, córki. Może matki.
Rzecz czytałam po angielsku. Po polsku chyba Kameleon to wydał jako "Strach przed lataniem" wraz z innymi powieściami Jong, ale kiedy, to licho wie. Może po allegro krąży. Pewnie zresztą ma jakąś koszmarną okładkę, ale niech ona nikogo nie zmyli, to nie jest romansidło! A odwołań do literatury i popkultury tam tyle, że czasem igły wcisnąć nie idzie. Są też dalsze części przygód tej samej bohaterki. Nigdy nie przepadałam za sequelami i duperelami, ale skoro ta powieść i tak opiera się w lwiej części na życiu samej autorki, więc może i sequele mają jakiś sens.
Ostatecznie w naszym życiu aż się roi od sequeli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz