Nie wiem co mnie pokusiło, ale od pierwszych zapowiedzi wydawnictwa słowo / obraz / terytoria wiedziałam, że muszę tę książkę zdobyć. Uwielbiam absurd w postaci czystej, czy, jak w tym przypadku, trochę przybrudzonej "mokrą materią". Na szczęście to mała książeczka, taka kieszonkowa, więc była niedroga. Mimo wszystko ładnie wydana, na grubym papierze. W środku ryciny (bez obawy, bardzo neutralne), starodawna stylizacja druku i, co zabawniejsze, strony pachną wydatnie nową książką nie bacząc na to, co opisują ;)
Sama treść jest naturalnie żartem, esejem w pseudonaukowym stylu o rodzajach pierdnięć i o zbawiennym ich skutku. Można jednak odczytać puszczanie wiatrów w szerszym sensie, jako... radość życia, nie podleganie konwenansom (takie staromodne słówko, ale jak bardzo zawsze aktualne!), pozbywanie się tego co nas zatruwa (a nie są to zawsze przecież tylko bąki ;)).
Trzeba też przyznać, że tłumacz, Krzysztof Rutkowski, musiał wykonać kawał dobrej roboty nad tą malutką ciekawostką. Niełatwo tłumaczyć teksty, które są żartobliwe, mimo iż utrzymane w poważnym tonie. Zresztą być może język polski jest też dostatecznie wdzięczny i obfity w rubaszności, podobnie jak francuski, co mogło ułatwić tłumaczowi zadanie. Ale i tak chwała mu za to, że na polski grunt sprowadził ten raczej nieznany drobiazg. Wydaje mi się, że angielskie tłumaczenie, na przykład, chyba nie istnieje...
Polecam na dobre trawienie!
"Biedny nasz nieoszacowany phofesoh chhonicznie chohy na nieuleczalny wymiot" - mistrz Gombro
2010-12-03
"Sztuka pierdzenia" Pierre Thomas Nicolas Hurtaut
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
No nie wiem... Obawiam się, że moja wyobraźnia, która podczas czytania zwykle nie zwalnia obrotów, cały czas produkowałaby "śmierdzące obrazy" i grymas obrzydzenia nie schodziłby z moich ust;)
Ale sam pomysł książki - arcyciekawy.
Pozdrawiam serdecznie
No ja nie jestem specjalnie wrażliwa, jeśli chodzi o paskudne tematy w książkach, a czasem i tak bywało hardkorowo podczas lektury. Ale znacznie więcej mnie ta lektura rozbawiła, niż zmartletowała ;)
Także pozdrawiam!
Prześlij komentarz