Dzisiejszy raport składa się głównie ze stosu, więc postaram się streścić z innymi rzeczami.
Właśnie przeczytane: Skończyłam Bless Me, Ultima meksykańsko-amerykańskiego pisarza Rudolfo Anayi. Świetna lektura, postaram się wkrótce napisać o niej parę słów.
Teraz czytam: Dziewczęta z Szanghaju Lisy See, żeby nacieszyć się czymś lżejszym. Dopiero rozpoczęłam czytanie, więc mam niewiele do powiedzenia. Ale spodziewam się miło spędzić z nią czas.
W nastepnej kolejnosci: Ach! Tyle tego do wyboru. Obiecałam sobie zacząć Pieśń Salomonową Toni Morisson już jakiś czas temu, ale nie wiem czy nie wycofam się z tej obietnicy... Wystarczy spojrzeć choćby na stosy poniżej, żeby zauważyć, że mam w czym wybierać. Na prawie każdą z tych stosikowych książek, i wielu innych nieprzeczytanych, które posiadam, mam ochotę się rzucić, tak jestem ich ciekawa. Szkoda, że nie mogę czytać ich wszystkich naraz...
Niepotrzebne dywagacje na temat posiadania i kupownia zbyt wielu książek: Miałam mieć jakiś tam zakaz kupowania, aż do kwietnia, czy coś takiego, ale to postanowienie już dawno zostało zakopane tonami książek. Lubię jednak tłumaczyć to filozofią życiową „żyj chwilą”, której nie wyznaję, ale która czasem się przydaje (chociażby do tłumaczenia się), tzn. Teraz mogę kupować książki, a być może kiedyś, w czarnej przyszłości nie będę mogła, a wtedy przynajmniej będę miała biblioteczkę pełną wspaniałych lektur do czytania (Myślę tak od jakiś pięciu lat, a ta czarna przyszłość nigdy nie nadchodzi i jakieś pieniądze na książki, tym bardziej używane, zawsze się znajdują). Poza tym logicznie-nielogicznie myślę sobie, że od czasu do czasu dobrze jest narzucić sobie taki zakaz – nawet jeśli go łamię przed czasem, to i tak być może wytrzymałam bez kupowania książek z miesiąc (zamiast dwóch tygodni), a to już jest coś. Teraz mam nowy zakaz, ale nawet nie będę o nim wspominać, bo i tak go złamię.
To teraz pora przejść do stosów.
Nr 1, od góry:
Beginning Theory Peter Barry – żeby nie wyjść z wprawy w dziedzinie teorii literatury.
Remembering Babylon David Malouf – australijski pisarz poruszający problem Innego.
Travels in a Thin Country Sara Wheeler – podróże po Chile.
I, the Divine Rabih Alameddine – daję drugą szansę temu autorowi, Hakawati mnie nie zachwycił.
Lucy Jamaica Kincaid – to chyba będzie moje pierwsze spotkanie z literaturą karaibską.
Passing Nella Larsen – interesująca novella afrykańsko-amerykańskiej autorki.
Once Upon a Quinceanera Julia Alvarez – o hispanoamerykańskim zwyczaju hucznego obchodzenia piętnastych urodzin dziewczynki.
Wild Swans Jung Chang – czy tę książkę trzeba przedstawiać? Nie mogę się doczekać.
The Vagrants Yiyun Li – Chiny, lata siedemdziesiąte. Niewiele więcej trzeba dodawać, żeby mnie zachęcić.
Nr 2, również od góry:
The Stone Gods Jeanette Winterson – dawno nie czytałam nic tej autorki, a jest jedną z moich ulubionych!
Brick Lane Monica Ali – opinie bardzo różne o tym tytule, zobaczymy czy mi się spodoba.
Arlington Park Rachel Cusk – podobnie jak powyższa książka, kupiona za ok. dolara.
Love in a Fallen City Eileen Chang – ze ślicznego wydania NYRB (ach, żeby tak mieć całą kolekcję!).
A Border Passage Leila Ahmed – kolejna letura do mojego zbiorku feministyczno-islamskiego.
Arabian Jazz Diana Abu-Jaber – arabsko-amerykańska pisarka, a ja jestem zawsze ciekawa takich pisarek.
In Search of Snow Luis Alberto Urrea – kolejny w mojej kolekcji meksykańsko-amerykański pisarz...
A Glass of Water Jimmy Santiago Baca - ...i jeszcze jeden.
American Chica Marie Arana – peruwiańsko-amerykańska autorka opowiada o dzieciństwie łączącym obie kultury.
Mexico: Biography of Power Enrique Krauze – historia Meksyku, jako (mniej więcej) jednolitego państwa, czyli rozpoczynająca się od 1810 roku.
Cóż, kupienie nowej półki to nie jest aż taki problem. Problemem jest umieszczenie jej gdziekolwiek. Ach, żebym to ja do końca życia miała jedynie takie problemy!
4 komentarze:
Mam identyczne dywagacje na temat kupowania/niekupowania. W sierpniu przeprowadzam się do Japonii na dwa lata i już myślę, co by tu kupić, żeby tam nie kupować. Na pewno tam będę kupować mniej, bo i sklepów z lit. anglojęzyczną nie ma tyle, a już z używanymi książkami to pewnie wcale. A przesyłki z Amazonu nagle przestaną się opłacać (już sprawdzałam). Więc zbieram co bym chciała, ale właściwie cieszę się, że przeczytam pewnie sporą część z tych zbiorów na czarną godzinę :)
Książki masz na stosach piękne! Wczytałam się oczywiście w Twoją listę polecanek na tamtym amerykańskim blogu, i też dodałam sobie Rabiha Alameddine'a i Leilę Ahmed (jej zamierzam też przeczytać książkę o społeczno-polityczno-religijnej roli hidżabu, o której było w Wielkiej Brytanii głośno w zeszłym roku).
"Brick Lane" polecam bardzo, bardzo! Oczywiście "Wild Swans" także, u nas niedługo będzie sztuka na podstawie tej książki, scenariusz napisała sama autorka, więc źle być nie może. Julii Alvarez mam "How the Garcia Girls Lost Their Accents", którą dopadłam w jakimś amerykańskim antykwariacie z radością. Czytałaś to?
Japonia! Ależ to będzie niesamowite przeżycie. Cieszę się prawie tak samo, jakbym to ja miała przed sobą podobną przygodę :) Nigdy nie podróżowałam zbyt wiele, ale odkąd przeniosłam się do Stanów, to myślę ciągle gdzie byłoby wspaniale pojechać. Czyżby to przeprowadzka na dalekie lądy obudziła we mnie chęć obejrzenia wszystkiego na tym świecie co się da? Obecnie jednak muszę osiąść tu gdzie jestem, umościć się jakoś, a potem zobaczymy. Na razie przeglądam tylko atlas :D
W tych stosach sporo jest książek właśnie z tamtej polecanki, bardzo mnie do nich ciągnie, zwłaszcza, że dwie książki z tej listy, które już zdążyłam przeczytać okazały się świetne. Cieszę się, że polecasz "Brick Lane", już od dawna się natykałam na nią w wielu miejscach, opinie widziałam różne, chociaż pierwsze kilka stron z Google Books, które przeczytałam bardzo mi się podobały. "Wild Swans" to aż wstyd, że jeszcze nie czytałam, ale z chęcią wkrótce nadrobię braki.
Posiadam "Garcia Girls", jednak jeszcze nie czytałam, ale planuję w bardzo bliskiej przyszłości. A książkę Ahmed o której wspominasz dodałam do wishlisty... Muszę nareszcie rozpocząć czytelnicze podróże po islamskim świecie, zwłaszcza z perspektywy kobiecej.
Imponujące zbiory! Z Twojego stosu mam na półce "Brick Lane" właśnie... Co prawda po polsku, ale kupione za jakieś śmieszne pieniądze. Cieszę się już na samą myśl:)
Pozdrawiam
A tak, pamiętam jak 2 lata temu pracowałam w księgarni mieliśmy zawsze stosik "Brick Lane" przecenionych, ale wtedy nie byłam zainteresowana. A szkoda. Teraz nadrabiam ten błąd :)
Prześlij komentarz