Strony

2012-03-23

Piątkowy raport książkowy (9)

Właśnie przeczytane: Lucy Jamaici Kincaid & How the Garcia Girls Lost their Accents Julii Alvarez.

Teraz czytam: Kamienni bogowie Jeanette Winterson, która zwykła uchodzić za jedną z moich ulubionych autorek. Ta pozycja jednak niezbyt przypadła mi do gustu. Nie wiem czy ta książka jest po prostu słaba, czy to ja i moje gusta czytelnicze się zmieniły i po prostu nie odnajduję w jej pisarstwie już tego, czym musiałam zachwycać się wcześniej. Przykro jest uzmysłowić sobie taką zmianę, nawet jeśli oznacza ona z kolei uwielbienie dla książek, których jeszcze parę lat temu by się nie zrozumiało. Została mi jeszcze ostatnia ćwiartka tej powieści, może zdoła ona podtrzymać moje niknące zainteresowanie.


Rozpoczęłam też lekturę Dziewięciu części pożądania (Świat Książki to wydał lata świetlne temu, ja mam wznowione anglojęzyczne wydanie) Geraldine Brooks, i tą książką jestem o wiele bardziej zachwycona. Nie orientuję się jeszcze dobrze w świecie Islamu, a Brooks wyjaśnia wiele pojęć, jak krowie na granicy, co mi bardzo odpowiada. Przypuszczam, że gdybym siedziała głębiej w temacie mogłyby mnie jej niektóre wyjaśnienia denerwować. Jednak to wydawnictwo skupia się na islamskich kobietach i chociażby z tego powodu nie jest to książka wyłącznie dla nowicjuszy na kulturalno-literackim terenie Islamu, bo podobnych „drzwi” do tego tematu nie ma aż tak wiele.

W nastepnej kolejnosci: Och, co by tutaj... Nie ukrywam, że mam ostatnio jakąś taką nieodpartą ochotę na klasykę. Nawet wczoraj zajrzałam na mojego wypchanego darmową klasyką Kindle'a i chyba zdecyduję się na dłuższe opowiadanie Henry'ego Jamesa The Turn of the Screw (Trochę gorszy polski tytuł W kleszczach lęku). Wybieram amerykańską literaturę, bo chciałabym znowu coś wykreślić z mojej listy z literaturą amerykańską. Ale być może sięgnę po coś jeszcze innego.

Chciałabym też powrócić do Chin. Tutaj nie ma wątpliwości, że w pierwszej kolejności będą to Dzikie łabędzie Jung Chang.


Poza tym chodzi mi po głowie dzisiaj ta piosenka. Kiedyś często rozpoczynałam dzień od The Cure. Poza tym: ten teledysk! Ojacie.


Brak komentarzy: