Strony

2012-03-29

"Dziewięć części pożądania" Geraldine Brooks

Otatnio ukończyłam fascynujący reportaż Geraldine Brooks pt. Nine Parts of Desire: The Hidden World of Islamic Women. Jak tytuł wskazuje, autorka skupia się na obrazie codzienności (i niecodzienności) życia kobiet w świecie islamskim. Podczas gdy przykłady Brooks stara się dobierać z wielu różnych krajów i kultur, najwięcej miejsca poświęca Arabii Saudyjskiej oraz Iranowi. Każdy z dwuanstu rozdziałów skupia się na innym aspekcie życia, w którym kobiety uczetniczą, bądź z którego są wykluczone, czy, jak było w większości przypadków, co do którego nie mają nic do powiedzenia, m.in. pracy, wojsku, edukacji, małżeństwie itd.

Pewnie dla niektórych minus stanowiłby fakt, że tekst, jak na reportaż, ma już swoje lata – oscyluje głównie między końcem lat 80-tych i początkiem 90-tych. Ja przyjęłam ten fakt raczej z ulgą, bo to oznacza, że australijsko-amerykańska autorka wciąż patrzy na Bliski Wschód i Maghreb bez skomplikowanego obciążenia 11 września. Jako że jestem początkująca, jeśli chodzi o kulturę Islamu oraz, szczególnie interesującą mnie, postać kobiety w Islamie, ten brak wydarzeń z ostatnich 12 lat był pewnym ułatwieniem. Na książki post-11/9 jeszcze przyjdzie czas.

Zresztą nie tylko z tego względu ksiąka Brooks funkcjonuje doskonale jako wprowadzenie w temat kwestii islamskich kobiet. Większość pojęć typu "abaya", "hadith", czy "talaq" jest skrupulatnie wyjaśnionych, nie tylko w tekście, ale i w krótkim słowniczku na końcu.

Co do treści, początkowo wydawało mi się, że autorka odkryje przede mną świat o wiele bardziej wyzwolonych kobiet, niż uważa się na Zachodzie. Niestety, o ile zupełnie zaufamy Brooks, która spędziła kilka lat na Bliskim Wschodzie we wspomniany powyżej przedziale czasowym, większość tych powielanych przez zachodnie media stereotypów okazała się w ten czy inny sposób prawdziwa (Chociaż wciąż metoda ich przekazywania jest w większości zasadzona na ignorancji). Nawet jeżeli przyjmiemy, że od początku lat 90-tych wiele się zmieniło, to jakoś powątpiewam, żeby wiele zmieniło się na korzyść kobiet, zwłaszcza, że w przypadku Islamskich krajów można zauważyć pewien schemat – gdy krajowi względnie się powodzi, szala przechyla się w stronę większych swobód, gdy kraj popada w biedę, zaczyna rządzić ekstremizm. Nawet jeżeli sytuacja kobiet w Arabii Saudyjskiej, czy Iranie jest obecnie inna, to gdzie indziej może jest jeszcze gorzej, niż było uprzednio.

Muszę przyznać, że dotychczas byłam dosyć uśpiona w swoim cichym i ostrożnym wyznawaniu relatywizmu kulturowego. Wciąż zresztą w jakiś sposób ten relatywizm wyznaję, jednak nigdy nie będę już go stosować do praktyk, które ograniczają wolności ze względu na kolor skóry, klasę i płeć. Nie jest w porządku, że dziewięcioletnia dziewczynka wychodzi za mąż, nie jest w porządku, że nigdy nie pójdzie do szkoły i nie będzie się spełniać w zawodzie, nie jest w porządku, że może zostać okaleczona na całe życie, bo w kulturze jej regionu tradycją jest obrzezanie dziewczynek i zaszywanie im waginy, nie jest w porządku, że nie wolno jej uprawiać sportu, wychodzić samej na spacer, udzielać się politycznie i społecznie, i nie jest w porządku, że mąż może się z nią rozwieść bez podania powodu, po czym odebrać jej dzieci.

Warto jednak zaznaczyć, że autorka spotyka na swojej drodze wiele kobiet, które walczą z tymi ograniczeniami. Zazwyczaj walczą z nimi, tym samym mieczem, którego używają fundamentaliści – szukając w Koranie argumentów na poparcie swoich tez. Czasem czynią to dzięki poparciu własnych wpływowych mężów, czy ojców. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że ta walka, nawet jeśli istnieje, to tylko do pewnego, nieprzekraczalnego momentu. Być może niektóre kobiety w niektórych z tych krajów już jednak tę linię przekroczyły? Bardzo chętnie przeczytałabym podobny reportaż, ale o wiele bardziej współczesny. Czuję się na to gotowa.

3 komentarze:

Chihiro pisze...

Cieszę się, że książka zrobiła na Tobie wrażenie. Wkradł Ci się na samym początku jednak mały błąd - piszesz, że autorka skupiła się na krajach arabskim, a zaraz potem wspominasz o Iranie. Iran nie jest krajem arabskim.
Nie wiem, czy Twoje wydanie posiadało posłowie napisane po 2001, w moim ono było (z 2007, czyli też po atakach w Madrycie i Londynie). I z zainteresowaniem przeczytałam, jakie autorka ma wrażenia odnośnie traktowania muzułmanek w USA - akurat wtedy tam była. Napisałam w swojej recenzji kiedyś, że zabrakło mi też relacji z życia kobiet w krajach nie islamskich, a tych, w których islam stanowiłby przewagę pod względem liczby wyznawców.

Ja mam mieszane uczucia jeśli chodzi o relatywizm kulturowy. Wyznaję go jeśli zasady danej kultury nie powodują jawnej krzywdy drugiej osoby. Np. nie jestem w stanie spojrzeć na obrzezanie dziewczynek jako na osobliwą kwestię kulturową, "tam się tak robi" - nie, ja w tym widzę rodzaj tortur. Co mi się bardzo podobało, to fakt, że Brooks rozróżnia kwestie kulturowe od religijnych, nie miesza zwyczajów plemiennych z islamem, co czyni mnóstwo osób na całym świecie.

Ja też bym przeczytała podobny reportaż, ale współczesny, nie natrafiłam jednak na taki. Są takie odnośnie różnych konkretnych krajów, ale takiego przekrojowego chyba nie ma.

pani Katarzyna pisze...

:D Masz oczywiście rację! Pamiętam, że pisząc to zdanie w głowie miałam "świat islamski", ale wyszło, jak wyszło. Czasem, kiedy staram się skupić, żeby nie chlapnąć podobych błędów, właśnie wtedy zazwyczaj je popełniam.

U mnie nie ma posłowia, jest rozdział z podsumowaniem, ale to raczej nie to. Zresztą nie przypominam sobie, żeby Brooks tam pisała to, o czym Ty wspominasz. Dziwi mnie brak tego posłowia, bo książka wznowiona w 2010.

No właśnie ja doszłam do bardzo podobnych wniosków z relatywizmem kulturowym, w dużej mierze dzięki temu tytułowi.

Pozostaje więc poszukiwać i czytać, może znajdzie się coś podobnego. Ja w tym temacie najprędzej sięgne chyba po coś Leili Ahmed.

Chihiro pisze...

To szkoda, że nie ma posłowia w Twojej wersji książki, mimo że jest krótkie, to zgrabnie kończy temat i podsumowuje wszystko 10 lat po napisaniu książki.

Zobaczyłam, że parę ciekawych książek w podobnych tematach dodałaś sobie do listy na goodreads, "ściągnęłam" sobie niektóre tytuły do swojej listy. Leili Ahmed wczoraj dopadłam w księgarni charytatywnej Oxfamu książkę, wokół której długo chodziłam, ale cena oryginalna była zbyt wysoka - "A Quiet Revolution. The Veil's Resurgence from the Middle East to America". Zamierzam napisać do letniego numeru "Archipelagu" artykuł o hidżabie (w temacie przewodnim Rewolucji), a ta książka wydaje mi się na ten temat najciekawsza (choć na rynku jest jeszcze kilka o hidżabie - nie jestem w stanie jednak przeczytać wszystkich).